Każdy ma jakiegoś bzika, każdy jakieś hobby ma.
Pamiętacie ten przebój dziecięcych dyskotek sprzed prawie 30 lat?
Piosenka miała za zadanie promować posiadanie psów, kotów i innych zwierząt domowych.
Robiła to z doskonałym skutkiem – wielu dzisiejszych trzydziesto i czterdziestolatków z pewnością miało w dzieciństwie jakiegoś pupila.
Jednak artykuł ten nie będzie o zwierzętach, a o czymś zgoła innym.
Tytułowe zdanie z piosenki z lat osiemdziesiątych mogłoby służyć obecnie za motto producentów i dystrybutorów elektronicznych papierosów.
Otóż wydaje się, że producenci e-papierosów wychodzą z następującego założenia. Bardzo wiele osób ma jakieś przyzwyczajenia, codzienne rytuały czy mówiąc wprost – nałogi. Większe lub mniejsze.
Dla jednych będzie to lampka wina do obiadu, dla innych – hektolitry wypijanej kawy, a dla bardzo wielu– odprężający papieros, fajka lub inne niezdrowe przyjemności. Skoro tak ciężko rozstać się nałogiem, a ludzie zawsze w mniejszym lub większym stopniu będą od czegoś uzależnieni to sprawy, by ich nałóg nie niszczył zdrowia.
Dlatego producenci e-liquidów wypuszczają w świat następujący komunikat: „każdy ma jakiegoś bzika, każdy jakieś hobby ma, więc Ty – w domu, przy kominku zapal e-papierosa”.
Oczywiście zdanie jest żartobliwe, ale bardzo dobrze ukazuje strategię koncernów produkujących różnego rodzaju „uprzyjemniacze życia”. Ty razem to nie tylko kwestia pozyskania dochodów z produkcji e-papierosów, ale także troska o zdrowie. Bo jeśli palacze nigdy nie zrezygnują ze swoich używek, to warto zminimalizować ryzyko zachorować związanych z nikotynizmem.